#1 2012-12-14 18:26:59

 Sungmin

http://i46.tinypic.com/jq421j.jpg Udomowiony

Zarejestrowany: 2012-03-23
Posty: 22
Ulubione anime: Donghae
Ulubiony zespół: Hanchul, Eunhae
WWW

[Kangin&Leeteuk] Uleczyć pandę

Wstawiam, bo Karin chciała, a jej się nie odmawia, bo bije. Nie miałam kompletnie pomysłu na tytuł, więc podałam pierwszy lepszy jaki mi przyszedł do głowy. Może nie ma zbyt wiele wspólnego z samym opowiadaniem, ale wątek "leczenia" i wątek związany z pandą był, tak więc jednak z czymś się łączy.
Mam nadzieję, że się spodoba i od razu mówię, że wstawiam partami, bo opowiadanie ma 49 stron i nikomu nie chciałoby się czytać takiego długiego opowiadania xD
_____________________


    Znów sprawiłeś, że czuję się okropnie. Te cholerne wyrzuty sumienia, że zrobiłem coś źle. I świadomość, że teraz będzie tylko gorzej.

    Zamknął gruby notatnik z czarnej, skórzanej oprawie. Westchnął cicho.
    W tej chwili nawet pogoda odzwierciedlała jego uczucia. Padało. Był zły, a jednocześnie smutny i jedyne na co miał teraz ochotę, to nie wychodzić z domu przez najbliższy tydzień. Albo i dłużej. Chce zostać sam.
    A co to sprawiło? A może KTO to sprawił?
    Usiadł na brzegu łóżka i sięgnął po ramkę, w której znajdowało się zdjęcie dwóch osób.
    Przejechał opuszkiem palca po szkle i uśmiechnął się marnie do fotografii tak, że w kącikach jego ust pojawiły się prawie niewidoczne dołeczki.

    Przepraszam.


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3sykmsTc11qbd8iro1_400.gif

Offline

#2 2012-12-20 18:29:21

 Sungmin

http://i46.tinypic.com/jq421j.jpg Udomowiony

Zarejestrowany: 2012-03-23
Posty: 22
Ulubione anime: Donghae
Ulubiony zespół: Hanchul, Eunhae
WWW

Re: [Kangin&Leeteuk] Uleczyć pandę

Miesiąc wcześniej

   
                Leeteuk leżał w łóżku w jednej z sal szpitalnych. Miał otwarte oczy i wbijał wzrok w sufit pomieszczenia. To już któryś raz z kolei przesadził z pracą i zemdlał. A koledzy z zespołu mówili mu, żeby się tak bardzo nie starał. Ale on nie słuchał. Nie chciał zawieść fanów, zespołu, agencji, rodziców i tych wszystkich, którzy go wspierali.
    Przekręcił się na bok.
    W tej samej chwili ktoś pociągnął za klamkę. Osoba ta weszła cicho do środka i przymknęła drzwi. Lider zwrócił w jej stronę głowę, a następnie uśmiechnął się słabo.
    - Jak się czujesz? - w głosie Kangina usłyszał troskę.
    Youngwoon położył na półce nocnej reklamówkę pełną owoców.
    - Lepiej... - odparł Park i sięgnął ręką po podarunek.
    Wciąż jednak nie miał na tyle siły, żeby to zrobić, więc ręka opadła bezwładnie. Przeklnął cicho pod nosem.
    - Daj, ja to zrobię. - Stwierdził Kangin i sięgnął po jabłko.
    Wyjął z szuflady nożyk. Zaczął je obierać, a następnie kroić na mniejsze kawałki, by potem podać je choremu.
    - Pamiętasz, jak jeszcze niedawno mówiliśmy ci, żebyś się tak nie przemęczał? - spytał Kim i podał mu owoc do zjedzenia.
    Leeteuk zjadł go i spuścił wzrok, w którym momentalnie zniknął wcześniejszy, weselszy blask. Skinął głową. Na brak odpowiedzi, Youngwoon westchnął przeciągle.
    - Widzisz, jak się to wszystko się kończy.
    - Ale ja nie chcę ICH zawieść... - gwałtownie podniósł głos, ale za chwilę speszył się i jeszcze bardziej się skulił tak, że jego grzywka zasłaniała mu teraz zmieszany wzrok.
    Kangin przekrzywił głowę w geście zaciekawienia.
    - Ich? Zawieść? Ty? - Pokręcił głową sprzecznie. - Nie ma takiej opcji. Fani kochają cię za to, co robisz teraz. Nie musisz się jeszcze bardziej starać i przy tym wykończać. Zacznij też myśleć o sobie. Jeśli będziesz tak robił, to tylko sprawi, że ELFy i my będą cierpieć.
    Leeteuk powoli podniósł się do pozycji siedzącej.
    - Może masz rację... - odparł w zamyśleniu, przegryzając kolejny kęs jabłka.
    - Nie może, tylko na pewno - utwierdził go w przekonaniu Kangin.
    Tym razem to Park westchnął. Podniósł wzrok i spojrzał na chłopaka siedzącego obok. Teraz w jego oczach dało wyczytać się pewnego rodzaju radość. Już nie miał tak smutnych oczu, jak na początku. Kangina ucieszył ten fakt. Uśmiechnął się do niego.
    - Dziękuję Ci, Kim Youngwoon-ah. - powiedział Leeteuk i położył rękę na jego dłoni.
    - Nie ma sprawy. Jestem tu od tego, żeby wreszcie wybić ci w głowy ten cały pracoholizm - uśmiechnął się jeszcze bardziej.
    - A gdzie... reszta? - Leeteuk spojrzał wyczekująco w stronę wpół otwartych drzwi.
    Kangin wzruszył ramionami.
    - Powiedzieli, że coś szykują i przyjdą później... - burknął jakby z oburzeniem, że jego nie wtajemniczono w plany zespołu.
    Zbieg okoliczności sprawił, że w tym samym momencie do drzwi ktoś zapukał, a następnie spora grupa chłopaków wpadła do środka. Podczas, gdy rozbawiony zespół stanął na środku pomieszczenia i wszyscy spojrzeli z wyczekiwaniem w stronę holu, do sali wszedł ktoś jeszcze, niosąc wielkiego, biało-czarnego misia.
    - To panda - wyjaśnił choremu na powitanie Heechul i wyszczerzył się.
    - Żebyś pamiętał o nas wszystkich. - Dodał Sungmin zmęczonym głosem, wychylając głowę zza misia, którego niósł.
    Teukie uśmiechnął się, a oczy wypełniły mu się radosnymi iskierkami.
    - Kyaaa, panda z naszego filmu - ucieszył się i przyjął od Mina podarunek.
    Teraz na jego nogach znajdował się gigantyczny misiek z czarnymi obwódkami wokół oczu i ciemnymi ślepiami, które spoglądały na niego wykrzywione w uśmiechu. Lider pogładził miękkie futerko, a chwilę potem zwrócił głowę w stronę zespołu.
    - Jesteście niemożliwi! - powiedział rozbawionym głosem i wyprostował ręce, by móc ich wszystkich uściskać.
    Kangin, który już od samego początku wiedział, co planują, szczerzył się teraz i patrzał to na Teuka, to na kolejnego, ściskanego przez niego członka zespołu. To on wybierał ten podarunek. Ucieszył się, że mu się spodobał.
    - To od nas wszystkich - odparł.
    - Wiedziałeś o tym? - spytał z oburzeniem Teuk, ale wciąż miał ten sam, rozbawiony głos.
    - Tak, harabeoji* - zaśmiał się, klepiąc go po plecach.
    Jungsoo spojrzał na Kangina oskarżająco.
    - Harabeoji? Nie jestem taki stary! - fuknął, położył się tyłem do reszty i zakrył się cały kocem. – Ale za prezent dziękuję – dodał cicho.
    Youngwoon popatrzał po reszcie przepraszającym wzrokiem.
    Lider nigdy nie lubił, gdy wspominało mu się ile ma lat. Zawsze wtedy robił się zły i nie odzywał się do nikogo. W dzieciństwie chciał zostać Piotrusiem Panem, choć nawet i teraz wspomina o tym ciepło. Dlatego też nie lubi, gdy Kangin mówi o nim "dziadek". Ten zaś lubi go tym denerwować.
    - Niech odpocznie - szepnął Siwon, a następnie zwrócił się do Teuka. - Przyjdziemy jutro.
    Gestem dłoni ponaglił kolegów i wszyscy skierowali się w stronę wyjścia. Kiedy zespół był już na zewnątrz, Kangin wstał powoli i westchnąwszy poklepał chłopaka, który wciąż oburzony ukrywał się pod kocem.
    - Do jutra. - Rzucił jeszcze, wychodząc.


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3sykmsTc11qbd8iro1_400.gif

Offline

#3 2013-01-28 18:50:32

 Sungmin

http://i46.tinypic.com/jq421j.jpg Udomowiony

Zarejestrowany: 2012-03-23
Posty: 22
Ulubione anime: Donghae
Ulubiony zespół: Hanchul, Eunhae
WWW

Re: [Kangin&Leeteuk] Uleczyć pandę

Na prośbę Karin, która chciała mnie wręcz zabić, jak przypomniała sobie o tym opowiadaniu. Więc oto jest.
_____________________


*



    - Przepraszam. - Kim zaczepił przechodzącą szybkim krokiem pielęgniarkę. - Kiedy Park Jungsoo zostanie wypisany?
    Wskazał palcem drzwi sali numer 15.
    Kobieta przystanęła i skłoniła się nisko.
    - Proszę spytać lekarza, który się nim zajmuje. - Poradziła i ukłoniwszy się, pobiegła w stronę sali operacyjnej.
    Youngwoon zastanowił się chwilę. Postanowił pójść do gabinetu, gdzie powinien znaleźć ów lekarza.
    W szpitalu było cicho. Chłopak słyszał jedynie kroki spieszących się lekarzy lub ciche rozmowy z sal pacjentów. Drzwi jednej z nich nie były zamknięte. Usłyszał zza nich szept, który stopniowo zmieniał się w szloch. Podszedł bliżej. Zwykle nie przysłuchiwał się rozmowom innych. Co prawda, podobno jest niezłym plotkarzem i lubi rozpowiadać różnym ludziom wiele rzeczy, ale... Oparł się o ścianę i wychylił lekko głowę. Był ciekaw. Tak, to ciekawość.

    - Ile mi zostało? - młody chłopak siedział na łóżku.
    Wyglądał marnie. Ledwie utrzymywał się w tej pozycji o własnych siłach. Kiwał się na boki, jakby zaraz miał bezwładnie upaść. Obok niego siedziała kobieta. Trzymała w dłoniach jego ręce, co chwila gładząc włosy chłopaka.
    Na zadane przez niego pytanie, jej dłoń zamarzła, jak i jej wyraz twarzy.
    - O czym ty mówisz? - mimo że próbowała ukryć zszokowanie, a jednocześnie troskę, jej twarz wyrażała dokładnie te emocje. Jedynie ton głosu pozostał niezmienny. Ciepły i czuły. Taki, który koi serce do snu.
    - Nie musisz udawać. - Fuknął tamten i cofnął swoje dłonie, które były w objęciu. - Nawet lekarze nie umieją kłamać. Wiem, że już niedługo...
    Spuścił głowę i pociągnął nosem.
    Kobieta westchnęła ciężko i cofnęła obie dłonie.


    Kangin obejrzał się za siebie. Ktoś się zbliżał. Szybkim tempem. Słyszał przyspieszone kroki i wołania. Zza rogu lekarze wieźli poszkodowanego. Miał zakrwawioną głowę i ciężko oddychał. Biegli szybko do sali operacyjnej. Na ich twarzach nie widać było żadnego strachu. Najwidoczniej wiele razy w ciągu dnia mają styczność z takimi przypadkami.
    Skądś kojarzył taką sytuację. Kiedy liczyła się każda sekunda, byle tylko zdążyć.

    To było w 2007 roku. Dziewiętnasty kwiecień. Dobrze pamiętał tę datę. Siedział wtedy u siebie w domu. Czekał, aż chłopaki przyjadą z kręcenia programu i będą mogli razem iść coś zjeść. Odkąd zadebiutowali, nie mieli zbyt dużo czasu dla siebie. Zbliżał się wówczas weekend, więc zaplanowali sobie wspólne jego spędzenie. Bez fanów  i paparazzi. Żeby odpocząć.
    Pamiętał doskonale. Oglądał wtedy telewizję, przeglądając magazyn. Szukał informacji na temat filmów puszczanych wkrótce w kinach. Wtem zadzwonił telefon. Był to ich menadżer. Kangin pomyślał, że pewnie dzwoni, by sprawdzić, czy znów robią coś wbrew jego nakazom.
    - Wiem, że dzwonisz, by sprawdzić czy się lenimy - zaśmiał się do słuchawki.
    Poważny i zniecierpliwiony głos mężczyzny sprawił, że Kangin natychmiastowo zmienił wyraz twarzy i zamarł. A to co usłyszał było tylko dodatkowym ciosem w plecy. Zapominając o wszystkim wokół niego, narzucił kurtkę na plecy i szybko pobiegł w stronę swojego samochodu.

       
    Kangin jeszcze raz zajrzał do sali, gdzie przebywał chłopak. Kobieta pogłaskała go po głowie i obiecała, że wróci jutro.
Wyszła.
    Youngwoon przez chwilę myślał, by wrócić do domu, jednak myśl o zmartwionym nastolatku zbyt go nurtowała. Otworzył drzwi i wszedł do środka.

    Zmęczone oczy spoczęły na sylwetce piosenkarza, taksując go spojrzeniem od głowy do samych stóp. Chłopiec zdumiał się i wyprostował.
    - Jesteś... lekarzem? - spytał cicho.
    Kangin popatrzał po sobie. Miał białą kurtkę i szpitalne klapki. Co prawda nie wyglądał jak lekarz, jednak najwidoczniej chłopak uważał inaczej.
    - Właściwie to... Jak się masz, mały?
    Usiadł naprzeciw niego na wolnym łóżku i uśmiechnął się promiennie. Chłopak przekrzywił głowę.
    - Też tu leżałeś? - Młodzieniec wychylił głowę, by wyjrzeć na hol. - W szpitalu?
    - Nie ja... Mój przyjaciel, wciąż leży. - Skinął głową w ścianę, za którą leżał Leeteuk. - Ale niedługo powinien wyjść.
    Chłopak spuścił głowę.
    - Ma szczęście. Mi lekarze nie chcą nic powiedzieć.... Ale nie potrafią kłamać.
    Kangin spojrzał na niego zaskoczony. Najwidoczniej ten już dawno porzucił chęć życia. Poklepał go przyjacielsko po ramieniu.
    - Może nie mówią, bo nie jest źle? - nastolatek podniósł głowę i spojrzał na starszego smutno. Chłopak jeszcze bardziej się skulił.
    - Gdyby nie było źle, czułbym się coraz lepiej. - Odparł cicho.
    Piosenkarz uśmiechnął się.
    - Chodź ze mną na chwilę. - Powiedział.
    Chłopak ciągle wyglądał słabo. Jednak kiedy podniósł głowę i odnalazł tęczówki Kima, jego wzrok stał się weselszy.
    Wstał powoli, ale nie miał zbyt wiele siły, co spowodowało, że zachwiał się niebezpiecznie.
    Kangin złapał go i podniósł na swoje plecy. Następnie wyszedł z sali i skierował się w stronę wyjścia na szpitalny park.

Ostatnio edytowany przez Sungmin (2013-01-28 18:51:43)


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3sykmsTc11qbd8iro1_400.gif

Offline

#4 2013-05-25 18:23:19

 Sungmin

http://i46.tinypic.com/jq421j.jpg Udomowiony

Zarejestrowany: 2012-03-23
Posty: 22
Ulubione anime: Donghae
Ulubiony zespół: Hanchul, Eunhae
WWW

Re: [Kangin&Leeteuk] Uleczyć pandę

*



        - I mówisz, że jesteś piosenkarzem? - chłopak siedział na ławce, a naprzeciw niego stał Kangin.
    Trzymał piłkę, którą co jakiś czas rzucał do młodego.
    - A nie wyglądam? - Hyung wyprostował się dumnie i zaczął pozować. - Jestem z Super Junior.
    Chłopak zdumiał się, co widać było po wyrazie jego twarzy.
    - Widziałem was w telewizji, gdy byłem w szpitalu - odparł.
    Youngwoon wyprostował się jeszcze bardziej.
    - I co sądzisz?
    Chłopak złapał piłkę, która poturlała się po ziemi w jego stronę. Spuścił głowę, a wyraz jego twarzy momentalnie stracił wcześniejszy blask.
    - Też chciałbym tańczyć… I śpiewać…
    Kangin podszedł do niego i uklęknął przed nim, trzymając dłonie na jego kolanach.
    - Nadal możesz to robić. Kiedy się czegoś mocno pragnie, to cały wszechświat działa potajemnie na naszą korzyść. Ja wcześniej w dzieciństwie nawet nie myślałem o tym, żeby być w telewizji. Moim ulubionym zajęciem była zabawa w chowanego z kuzynami. Tak! – utwierdził go w przekonaniu, że to prawda, gdy zauważył, że chłopiec spogląda na niego niedowierząco. - Kiedy pewnego dnia byłem na występie słynnego, trotowego wokalisty, zapragnąłem być taki jak on. Nawet jeśli nie potrafiłem tańczyć. A teraz widzisz, jak to się skończyło. Pamiętaj, nie bądź jedną z mrówek. Bądź butem!
    Poklepał go pocieszająco po ramieniu i uśmiechnął się promiennie. Chłopak nabrał pewności siebie. Teraz zaśmiał się po usłyszeniu ostatniego zdania. Kangin spojrzał na zegarek.
    - O zgrozo, już siedemnasta. - Wzdrygnął się. - Czas szybko leci.
    Chwycił chłopaka za rękę, a kiedy zauważył, że ten stoi o własnych siłach na nogach, ruszył z nim w stronę szpitala.
    - Właśnie! Nie spytałem! Jak masz na imię? – piosenkarz spojrzał na młodego i pomógł mu wejść po schodach kierujących ich do wejścia.
    - Sangchul. Park Sangchul.
    - Park Sangchul, mówisz? Mój przyjaciel też nazywa się Park. – Kangin na wspomnienie o Leeteuku uśmiechnął się szeroko. – Wiesz, że znam takiego słynnego piosenkarza - Park Sangchula? Jest znany na całym świecie i ma miliony fanów, a nawet pochodzi z tej okolicy!
    - Naprawdę? – zaskoczył się chłopak, a po chwili naburmuszył się. – Kłamiesz!
    - Cóż… w rzeczywistości taki piosenkarz dopiero pojawi się w show-biznesie. – Przyznał się Youngwoon.
    Stali już pod drzwiami oznaczonymi numerem 17. Kangin przyklęknął przed chłopakiem, aby mogli być w tym samym wzroście.
- Jaką jest osobą? Jest twoim przyjacielem? – zaciekawił się mały na wieść o przyszłej gwieździe.
- Tak… To ty. – Uśmiechnął się do niego, stuknął go palcem wskazującym w czoło, kiedy ten udał naburmuszenie i poszedł do sali, dopilnował, by Sangchul dotarł do swojego łóżka bezpiecznie.

*



    Kiedy pożegnał się z chłopakiem, wyszedł z jego sali. Kierował się właśnie w stronę wyjścia, kiedy usłyszał zza gabinetu lekarza czyiś głos. Nie podsłuchiwałby, gdyby nie tylko wypowiedziane przez kobietę słowa, które go zaciekawiły.

    - Co z tym chłopakiem z siedemnastki? - spytała lekarza, szperając w dokumentach na biurku w poszukiwaniu czegoś.
    - Jest chory na białaczkę. To już pewne. - Odparł. - Lekarze robią co mogą, ale zgłosił się zbyt późno na leczenie.
    Pielęgniarka przytaknęła w milczeniu.


    Kangin wypuścił ciężko powietrze z ust, które przez całą tę rozmowę przetrzymywał w płucach. Oparł się o ścianę, a następnie zrobił to samo z głową.
    Czyli tamten chłopak dobrze przeczuwał. Youngwoon poczuł, jakby właśnie objawiła mu się data końca świata, którego tak bardzo nie chciał.


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3sykmsTc11qbd8iro1_400.gif

Offline

GRY

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl